Karolina Boruszewska studiująca Architekturę Wnętrz i Katarzyna Świnder Malarstwo choć się przyjaźnią zwykle pracują osobno rozwijając indywidualne spojrzenie na świat, różne zainteresowania twórcze oraz media w których działają. Tym co bez wątpienia łączy młode artystki to rysunek oraz potrzeba ekspresji szczególnego ładunku emocji, dla którego każda poszukuje innych sposobów ujawnienia i sensów obecności. Inspiracje dla wielu utworów autorek pochodzą z pracowni jednak faktycznie są one jedynie pretekstem. Obserwacje „zwyczajności” rodzą impulsy do wyrażania stanów nie prostych oraz świadomego przekształcania obrazu rzeczywistości poddającego ją ocenie własnych doświadczeń i wizji. Emocjonalny wymiar rysunkowych zapisów ujawnia skupienie młodych artystek na egzystencjalnym sensie obecności człowieka w ich pracach jako koniecznego warunku ich powstania. Istniejące relacje po między tymi postawami w interesujący sposób tworzą przestrzenie wspólne ale i różnicujące. Gęste ekspresją plamy, gestu i kontrastu prace Kasi Świnder nabierają dodatkowego ciężaru i symboliczności wobec ekspresji linearności, rozedrgania enigmatycznej plamy „wykręconych”, nie stroniących od deformacji rysunków Karoliny Boruszewskiej. Ta symbioza w naturalny sposób doprowadziła autorki do próby stworzenia wspólnej pracy. Pierwszą taką realizacją jest duży rysunek z dwiema siedzącymi figurami człowieka. Emanujący jakąś dziwną tajemniczością wewnętrznego światła błękitu rysunek, w procesie powstawania uruchomił znacząco proces przetworzenia bezpośrednio wynikający z podjętej gry. Zainicjował w ten sposób cykl doświadczeń rysunkowych będących początkowo spontaniczną reakcją, kaprysem niemal i pretekstem do dobrej zabawy. Szybko okazuje się, że to doświadczenie stawia twórczynie wobec wielu ważkich problemów: własnego autorstwa, osobistego spojrzenia, wrażliwości wystawiając owe kryteria na próbę. Otwiera się perspektywa relacji wolności własnej wobec wolności cudzej, mojej potrzeby ekspresji wobec potrzeby Innego. W rozmowach z Karoliną i Kasią wyraźnie wyczuwa się tworzące się napięcie wynikające ze świadomości własnej odrębności i jednoczesnej potrzeby dwugłosu. To moment, w którym to co własne i to co wspólne konstytuują się jakby od nowa. Przypadkowe sąsiedztwo form zmienia się w kontrapunktyczną obecność dążąc niekiedy do wyciszenia własnych, dotychczas tak sugestywnych drgań. Konkretność tematyczna ulega pewnemu zatarciu na plan pierwszy wysuwając proces warstwowego zapisu. Zagadka, wyzwanie, gra. Metoda pracy jest eksperymentem rodzącym akceptację i przekreślenie, zakwestionowanie ale również dialog i odpowiedzialność. Powstają prace i zapisy, w których wyraźnie ujawniają się szczególne, autorskie cechy ale i takie, które zyskują własną, niemal autonomiczną strukturę niebędącą tylko wypadkową osobistych preferencji estetycznych i tematycznych autorek.
Sytuacja izolacji wynikająca z pandemii COVID 19, która uniemożliwiła prezentację części tego eksperymentu w ramach wystawy Kontra spojrzeń stworzyła naturalne pole dla dalszych kontynuacji projektu. Mroczne rysunki węglem i wibrujące zapisy linii ulęgają wariacyjnym przetworzeniom cyfrowym. Autorki wykorzystują nowe narzędzia ale i nowe inspiracje, którymi nierzadko stają się przypadkowe fotografie i wycinki z gazetowe. W ten dyskretny sposób dwugłos zamienia się w wielogłos, analogowość łączy z cyfrowością wprowadzającą element multiplikacji oraz innych własności digitalnego medium.
Rozmowa nawet jeśli przyjacielska zawsze rodzi jakieś ryzyko ale ono jest gwarantem znalezienia się na granicy koniecznej dla zrozumienia wzajemnych relacji twórczych, przekroczenia nawyków, uczenia się umiejętności krytycznego spojrzenia, postawienia pytań o zasadność i niepodważalność wartości autokreacji ale i tego kiedy winna ona ulec wycofaniu i wyciszeniu.
A.N.