Projekt Piotra Bosackiego zatytułowany „Anteny” jest realizacją jego autorskiego pomysłu, w którym tworzy on „rzeźbo-obrazy ze śmieci, z rzeczy znalezionych na tzw. gabarytach (wystawki dużych mebli do wywózki)”. Te przypadkowo odkryte „odpady cywilizacyjne” inspirują go do stawiania pytań zarówno o status obiektu stanowiącego „artefakt kultury i cywilizacji”, jak również rozwijania bardziej ogólnych refleksji, np. w odniesieniu do czysto formalnej ich charakterystyki. Jak zauważył artysta: „Ponieważ brodzik tego typu jest ćwiartką koła, to aż się prosi, żeby brodziki ze sobą zestawiać. Brodziki to obiekty ustandaryzowane (o boku 90 cm, czasem 80 cm), więc to są takie klocki, które zawsze będą do siebie pasowały – dzięki temu mamy tu jakiś ład w przypadkowości”.
W ten sposób decyzją artysty proste i trywialne odpady naszej codzienności zmieniają się w elementy kompozycyjne o zupełnie nowej wartości i jakości. „Oglądamy więc przedmiot od <<nieoczywistej strony>>, co siłą rzeczy jest odkrywaniem pewnej tajemnicy. Dzięki pokazywaniu <<drugiej strony>> mamy też do czynienia z pewną dwoistością – obraz jest nadal konkretny, jak ready-made (brodzik przedstawia brodzik), ale jednocześnie obraz ten jest obrazem abstrakcyjnym, odciętym od użyteczności przedmiotu, bo przecież nikt nie używa dolnej strony brodzika”. Potencjał znaczeniowy obiektów użytkowych został w ten sposób ukazany w zupełnie nieoczekiwany sposób. Zaskoczenie, które towarzyszy nam przy jego wizualnej lekturze jest swoistym efektem poetyckim – poetyzuje owe przypadkowo odkryte obiekty, zmieniając je – poprzez ramę sztuki – w coś bardziej wartościowego – w dzieło sztuki. Okazuje się tym samym, że tradycja sztuki awangardowej, sztuki, która zmieniła relacje w świecie sztuki może w dalszym ciągu otwierać nowe pola dla znaczeniowej gry z publicznością.
Piotr Bosacki daleki jest jednak od ostentacyjnego narzucania swojej wizji. Wydaje się on raczej formułować pewną propozycję. Robi to z wyczuciem. Widz może przecież jego podejście do przypadkowo znalezionych przedmiotów odrzucić.
Artysta wskazuje jednak na dwie istotne okoliczności owego odkrywania przypadkowości. W przypadku brodzików, które zostały ze sobą połączone i wywrócone do góry nogami na plan pierwszy wysuwa się „kwestia inżynieryjna” – doły brodzików nie są przeznaczone (projektowane i produkowane) do oglądania – ich wygląd jest efektem pragmatyzmu konstrukcyjnego. To daje siłę i świeżość kształtom, które widzimy. Są one nowe i zaskakujące. Sama decyzja o ich zaprezentowaniu charakteryzuje „wyjątkowością” wizualnego doświadczenia – jest odstępstwem od tego co widzimy zazwyczaj.
Artysta przekonuje również, że „brodzik” charakteryzuje się „antenowatością” – brodzik jest swoistą błoną rozpiętą na żebrowaniu; jest jakby ożaglowaniem. Posiada charakterystyczną dla anteny i soczewki moc skupiania sygnału w jakimś ognisku.
Wystawa „Anteny” prezentuje jeszcze jeden obiekt – obraz sześciokomorowy. Jak komentuje go artysta: „W zasadzie wszystkie ciała (a zwłaszcza narządy zmysłów) są antenami. Oko, ucho, nos – to anteny, które zbierają sygnał, mapują jakieś fragmenty przestrzeni. Stąd otrzymujemy obrazy, efekty rzutowania, jakby zdjęcia. Pamięć składa się z obrazów tego rodzaju, z pojedynczych map. Robota pamięci polega na tym, że treści map mieszają się ze sobą; jedna przelewa się w drugą. Obraz sześciokomorowy składa się z sześciu map, jakby zrzutowanych półkul nieba, które jednak mogą potencjalnie przelewać się między sobą”.