Architektura i urbanistyka słusznie są postrzegane jako procesy czasochłonne. Żywotność budynków w połączeniu z uzasadnioną chęcią zachowania starych lub zabytkowych obiektów wzmacnia to wrażenie. Realizacja projektu architektonicznego lub urbanistycznego to także długotrwały proces, który może zająć 10, 20, a nawet 30 lat. Można wręcz stwierdzić, że czasami pewna uparta skłonność do popełniania błędów dodatkowo ten czas wydłuża.
Jednak trwałość, którą moglibyśmy przypisać architekturze, jest podważana przez liczne i częste wyzwania, z jakimi się ona mierzy, w tym niezadowolenie mieszkańców, a czasem także inwestorów i samych architektów. Liczne krytyki kierowane pod adresem architektury i urbanistyki sprawiają, że architektura jawi się jako źródło rozczarowania, co niewątpliwie wzmacnia przekonanie o jej odporności na zmiany i adaptację.
Nasze dziedzictwo historyczne, a w szczególności to wywodzące się z ruchu nowoczesnego, przyzwyczaiło nas do postrzegania projektów architektonicznych, jak i projektów przestrzeni publicznych, w kategoriach ich zgodności z funkcjonalistycznym porządkiem oraz pewności ich kompletności i skończoności. Ta teleologiczna i nieco karykaturalna wizja architektury i urbanistyki w pewnym stopniu nadal się utrzymuje. Mimo to postmodernizm otworzył się na pluralistyczną i bardziej niepewną wizję architektury. Prace takich twórców jak Robert Venturi, Denise Scott-Brown czy Charles Jencks wniosły w tym zakresie istotny wkład. Traktując architekturę jako język, rozpoczęli próbę stworzenia silniejszego związku z mieszkańcami i kontekstami. Dzięki temu mogła wyrazić się różnorodność punktów widzenia, a legitymizacja architektury uległa przemianie. Uniwersalna prawda dyskursu została przekształcona w pluralizm uzasadnień i form.
Nawet jeśli od tamtego czasu pewne aspekty tej zmiany uległy zawężeniu, to jednak miało to tę zaletę, że otworzyło pole możliwości dla specyficznych lokalnych sytuacji, co jest istotnym punktem w odniesieniu do tematu, który mnie dziś zajmuje.
Warunki naszych czasów są jednak skrajnie odmienne. Zmiany klimatyczne, wojna, przemoc jako narzędzie politycznego lub ekonomicznego zarządzania oraz wynalazki naukowe i techniczne – wszystko to przyczynia się do niepewności, z jaką postrzegamy przyszłość. Projekcje teraźniejszości lub przeszłości jako próba przewidywania możliwej przyszłości okazują się nieskuteczne wobec tej niepewności. Architektura jest szczególnie interesującym wskaźnikiem tej trudności, ponieważ niepewność wydaje się tak obca stabilności zbudowanego obiektu i stosunkowo długiemu czasowi trwania architektury.
Przemyślenie gęstości obszarów miejskich, ponowne rozważenie mobilności w celu zminimalizowania jej wpływu, ochrona terenów pod uprawy rolne, uwzględnienie podnoszącego się poziomu mórz i rosnącego deficytu ziemi nadającej się do zamieszkania to kwestie, które muszą być brane pod uwagę, mimo że nie możemy jeszcze w pełni kontrolować wszystkich związanych z nimi danych. Jak już wcześniej wspomniałem, w tych problemach uczestniczy wiele czynników ludzkich, z których wiele trudno przewidzieć. Wszystko to głęboko zmienia sposób, w jaki podchodzimy do projektów architektonicznych, a także – co oczywiste – projektów przestrzeni publicznych.
Świat architektury stoi dziś przed zasadniczym pytaniem: czy architekturę można jeszcze uznawać za skończony obiekt, gdy świat wokół niej jest tak niestabilny? Ta niepewność otwiera projekt – niezależnie od tego, czy jest to budynek, czy przestrzeń publiczna – na brak ostateczności i zmusza nas do uwzględnienia jego przyszłej ewolucji i transformacji już na etapie założeń. Niejednoznaczność, która dziś działa w naszych społeczeństwach, prowadzi nas również do refleksji nad niejednoznacznością samej architektury. W obliczu pewników powinniśmy rozważyć formy, które kształtują nasze środowisko w sposób mniej funkcjonalistyczny i zamknięty, promując otwarte podejście do kultury w procesie tworzenia, co jest kluczowe dla nadania kształtu wspólnocie.
Posłużę się dwoma przykładami, opartymi na kilku fotografiach, aby przyjrzeć się sposobom, w jakie nasze miasta mogą ewoluować i przekształcać się, ze szczególnym uwzględnieniem przestrzeni publicznych. Londyn i Kopenhaga to dwa bardzo różne miasta pod względem historii, wielkości i liczby ludności. Łączy je jednak to, że oba są miastami portowymi, a ich rozwój w dużej mierze wiązał się z upadkiem aktywności portowej, choć zasady transformacji są zupełnie różne. Mimo to w analizie ukierunkowania na lokalne relacje można dostrzec pewien stopień komplementarności.

Skala i nieciągłość
Rozpocznę od tych fotografii zrobionych we wschodnim Londynie, na dawnych dokach, które zostały przekształcone w dzielnicę biznesową i mieszkaniową. Wykonane między dokami Millwall i West India, na stosunkowo niewielkim obszarze The Isle of Dogs, ukazują heterogeniczny charakter tego miejsca.
Podczas gdy niektórzy krytycy ubolewają nad brakiem całościowego planowania i nadmierną swobodą pozostawioną sektorowi prywatnemu, heterogeniczność skali oraz różnorodność działalności, które to umożliwia, stanowią interesującą lekcję w rozwoju tej dzielnicy. Wyłania się z tego pewna poetyka nieciągłości. Ta różnorodność pozwala dostosować przestrzeń do szerokiej gamy zastosowań w miejscu, gdzie bliskość różnych elementów jest wyjątkowo silna.
Przypomina to porównanie, którego już w latach 60. dokonała Jane Jacobs, między miastem a organizmami biologicznymi. Porównanie to nie było formalne, lecz miało charakter analogii funkcjonalnej. Postrzeganie miasta jako organizmu biologicznego prowadzi nas do rozumienia środowiska miejskiego jako tkanki, której równowaga jest nieustannie chwiejna i niestabilna. Przemiany społeczne i zmieniające się potrzeby działają na miasto, każdorazowo nadając mu tymczasową równowagę, oczekując kolejnych zmian.
Akceptacja nieciągłości między elementami składającymi się na miasto jest odpowiedzią, która otwiera możliwość łączenia aktywności o sprzecznej skali i atmosferze. Taka adaptacyjna nieciągłość pozwala również na ewolucję przestrzeni, tworząc przerwy między różnymi elementami składającymi się na przestrzeń miejską.
W tekście z 2014 roku poświęconym taktycznemu urbanizmowi Saskia Sassen również postrzega miasto jako złożony system, który zawsze jest niekompletny i przez to nieustannie zmieniający się. Wychodząc od obserwacji, że w mieście występuje tak duża różnorodność, Sassen pyta, jak nadać jej wyrazistość. Jej odpowiedzią jest koncepcja The Global Street. Jest to przestrzeń publiczna, w której mogą rozwijać się nowe formy społeczne i polityczne, o ile ulica stanowi przestrzeń, którą można zajmować i przekształcać, nawet tymczasowo.

Architektura jako relacja
W swojej książce Soft City, opublikowanej w 2019 roku, David Sim analizuje ewolucję praktyk architektonicznych w Skandynawii, dostosowujących się do „rzeczywistości gęstego, wielofunkcyjnego środowiska miejskiego XXI wieku”. Umieszcza swoje rozważania w tradycji „ruchu gęsto-niskiego” (dense-low movement), który zaznaczył swoje miejsce w debatach o architekturze w latach 70. w Danii i Skandynawii. Ruch ten dążył do „połączenia przemysłowych technik produkcji na dużą skalę z typologicznymi detalami domów jednorodzinnych”. Celem było pogodzenie potrzeb jednostki i wspólnoty, aby budować relacje sąsiedzkie.
Na tych fotografiach, wykonanych w różnych lokalizacjach w dawnym porcie handlowym Kopenhagi, możemy zobaczyć, jak to podejście do projektów miejskich i architektonicznych znajduje swoje odzwierciedlenie.
David Sim określa tę metodę mianem „łagodnego pragmatyzmu” (gentle pragmatism), który charakteryzuje się szczególną uwagą poświęconą prostym i zwykłym aspektom codziennego życia. Skupiona na człowieku, ta uwaga na małą skalę i detale ma na celu rozwijanie – z pewną prostotą – gospodarki środków, która najlepiej odpowiada potrzebom mieszkańców. Jednak ta gospodarka środków w żaden sposób nie wyklucza pewnej architektonicznej ekspresji, która wyróżnia projekty i przyczynia się do zadowolenia użytkowników.
To podejście do architektury przywodzi na myśl to, co Nicolas Bourriaud pisał o sztuce w Esthétique relationnelle. Nie chodzi o zapowiadanie przyszłego świata ani „tworzenie wyimaginowanych czy utopijnych rzeczywistości”. Chodzi raczej o „konstytuowanie sposobów istnienia lub modeli działania w ramach istniejącej rzeczywistości”. Musimy „zamieszkać w okolicznościach… aby przekształcić kontekst”. Podobnie jak w innych dziedzinach, architektura mierzy się z niepewnościami współczesnego świata. Próbuje, szuka, eksperymentuje i wynajduje – jak w Kopenhadze, gdzie miasto jest ukierunkowane na rozrywkę i zabawę. Eksperymentuje z gęstymi przestrzeniami, w których mieszanka różnych funkcji tworzy nowe relacje bliskości. Odtwarza, rehabilituje i przede wszystkim stara się być bardziej elastyczna i skalowalna, aby sprostać wyzwaniom przyszłości. W tych przykładach widzimy również, jak dochodzi do interakcji pomiędzy różnymi funkcjami oraz między jednostkami. W ten sposób tworzone formy stają się elementami, które w dynamiczny sposób łączą ludzi, uwzględniając możliwość późniejszych transformacji skonstruowanych form. Jak zauważa Nicolas Bourriaud, „produkowanie formy to wynajdowanie możliwych spotkań”.
To spotkanie i wymiana między użytkownikami a zbudowanymi formami nie tylko tworzy system relacyjny, ale również produkuje nowe formy kulturowe, które wzbogacają kultury przeszłości. W City, Street and Citizen etnografka Suzanne Hall analizuje Walworth Road na południe od Elephant and Castle w Londynie, badając, w jaki sposób te codzienne relacje tworzą formy kultury poprzez stratyfikację. Multikulturowy i bardzo zróżnicowany charakter tego obszaru skłonił ją do zadania pytania, co składa się na „lokalność” w miejskiej tkance. Odrzucając ideę, że jest to przede wszystkim fizyczny byt, autorka zakłada, że lokalność jest przede wszystkim zjawiskiem społecznym, które można zrozumieć jedynie poprzez wzajemne relacje wymiany między jednostkami oraz między jednostkami a przestrzeniami. Zwraca uwagę, że życie lokalne definiuje „poczucie znajomości, które łączy kultury, sposoby życia, formy socjalizacji i zbiór przestrzeni”.
Nie chodzi tu o „proste podtrzymywanie tradycji”, ale raczej o „społeczne wspieranie odnowy, która łączy się z teraźniejszością”. To badanie Walworth Road uwidacznia splątane relacje między kulturą, socjalizacją, działalnością i przestrzeniami. Pokazuje również, że obszar lokalny to nakładanie się warstw, które gromadzą się w czasie poprzez kolejne przekształcenia, ale także przez akumulację małych, indywidualnych światów, które współistnieją i poznają się dzięki relacyjnej bliskości, w jakiej się znajdują.
Te różne warstwy stanowią sposób regeneracji miejskiej, który przeciwstawia się logice „czystej karty”. Jako adaptacyjne ponowne wykorzystanie, stratyfikacja jest procesem odnowy miejskiej, który dodaje do tego, co już istnieje, i prowadzi dialog z tym, co już tam jest. Rzuca to światło na podane tutaj przykłady, umieszczając je w szerszej perspektywie i procesach transformacji architektonicznych oraz miejskich, w których relacja między jednostkami a przestrzeniami odgrywa kluczową rolę w budowaniu wspólnoty.
Podsumowując, można powiedzieć, że jednostki budują swoje relacje sąsiedzkie, tworząc powiązania między swoją kulturą, sposobami socjalizacji, działalnością oraz przestrzeniami, z których korzystają. Przestrzeń odgrywa tu szczególną rolę, ponieważ pełni mniej lub bardziej aktywną funkcję w pozostałych trzech elementach systemu relacyjnego. W najmniejszym stopniu działa jako rodzaj tła, ale może także przeszkadzać lub, przeciwnie, sprzyjać rozwojowi tych elementów. Przestrzeń pełni tę skromną rolę katalizatora i ucieleśnienia, oferując możliwości.
Współczesnym wyzwaniem dla architektury i przestrzeni publicznych jest pogodzenie trwałości z tym, co ulotne, a przede wszystkim – myślenie o nich nie jako o zamkniętych, skończonych obiektach. Przyszłość architektury leży w jej zdolności do umożliwiania ewolucji wytwarzanych przez nią form. Aby to osiągnąć, musimy zaakceptować, że architektura nie jest idealnie ustalonym produktem, lecz – używając tytułu ostatniej książki Jane Jacobs z 2017 roku – obiektem otwartym na „małe, żywotne plany” (Vital Little Plans) swoich użytkowników przez cały okres swojego istnienia.

Bibliografia:
Jane Jacobs, The Death and Life of Great American Cities, New York, Random House, 1961.
Vital Little Plans, The Short Works of Jane Jacobs, Samuel Zipp and Nathan Storring ed., London, Short Books Ltd, 2017.
Uneven Growth, Tactical Urbanism for Expanding Megacities, New York, MOMA, 2014
David Sim, Soft City, Building Density for Everyday Life, Washington, Covelo, London, Island Press, 2019.
Nicolas Bourriaud, Esthétique relationnelle, Dijon, Les Presses du réel, 2001. Suzanne Hall, City, Street and Citizen: the Measure of the Ordinary, London, New York, Routledge, 2012