Krzysztof Wodiczko, Jarosław Kozakiewicz, otwarcie wystawy Rozbrajanie Kultury, Galeria Skala, Poznań 15 X 2018, fot M. Wasilewski

Wydana podczas pandemii koronawirusa książka Edwina Bendyka W Polsce, czyli wszędzie jest niezwykle aktualną i wielowymiarową analizą momentu, którego doświadczamy jako jednostki i jako społeczeństwo. Autor już na pierwszej stronie wytłuszczonym drukiem pisze: kosztowny brak wyobraźni. Dowodzi, że kondycja, w której znalazła się nasza najbardziej zaawansowana w dziejach cywilizacja, jest ceną za brak wyobraźni. Pod koniec książki Bendyk przywołuje koncepcję wyobraźni ontologicznej poznańskiego filozofa Andrzeja W. Nowaka: „chodzi w niej o zdolność dostrzegania form istniejących w ich potencjalnej podmiotowości, a więc mocy tworzenia i kształtowania rzeczywistości”. Wspomniany brak wyobraźni nie dotyczy tylko zdolności rządów i instytucji do wychwytywania na czas sygnałów ostrzegawczych generowanych przez służby sanitarne i wywiadowcze, ale przede wszystkim niemożności formułowania hipotez rozwojowych i nowych scenariuszy, niezbędnych do funkcjonowania naszych coraz bardziej skomplikowanych i złożonych społeczeństw. Bendyk pisze, że „niezwykle ważnym czynnikiem wspierającym praktyczną wyobraźnię w działaniu jest kultura, zwłaszcza sztuka. Dostarcza ona nie tylko pierwszych intuicji i symbolizacji nowej rzeczywistości, nowych form podmiotowości. Jeszcze ważniejsza funkcja jest kształtowanie zdolności do współodczuwania z innym, który nie jest taki jak ja, ale z którym współodczuwam poprzez wspólne imaginarium symboliczne… Taka kultura wymaga nie tylko dobrych twórców, ale i kompetentnych odbiorców, gotowych na mierzenie się ze złożonością świata poprzez zanurzenie się w złożoność dzieła”. Brakuje zatem potencjału wyobraźni, która w praktyce potrafiłaby wyciągnąć wnioski z wielowymiarowej i coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości. Widać to często podczas debat i w publikacjach wybitnych intelektualistów, którzy zamiast kompetentnie wyjaśniać świat rozkładają bezradnie ręce, ponieważ nie są już w stanie zrozumieć mechanizmów i procesów, które tak mocno wpływają na rzeczywistość.

Sytuacja sztuki w czasie koronawirusa i po zakończeniu pandemii jest przedmiotem wielu dociekań. Kiedy Adam Mazur poprosił mnie o odpowiedź na to pytanie do ankiety „Dwutygodnika” do głowy przyszło mi stare, rzadko używane słowo: bezinteresowność. Przypomniałem o tym, że to nie zapobiegliwość, przedsiębiorczość, ambicja i inne cechy tak konieczne do wybicia się w świecie turbokapitalizmu były najważniejsze w czasach kryzysu dla sztuki. W kryzysie, który przeżywaliśmy na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku, i tym, który nadchodzi, odkryjemy bezinteresowność jako zbawienny akt oporu, odmowy i niezgody na presję ograniczeń ekonomicznych, sposób na praktykowanie politycznego oporu na postępującą destrukcję struktur społecznych. Bezinteresowność to akt sabotażu w rzeczywistości, w której każdy element interakcji społecznej zamieniony został na dający się przeliczyć towar. Bez bezinteresownej wymiany idei, bez poświęcenia czasu i energii dla spotkania z innymi, a przede wszystkim ze sztuką, nie byłoby ruchów artystycznych lat 80. i 90. XX wieku, nie będzie ich także w latach 20. obecnego stulecia. To właśnie bezinteresowność wykreowała tylko w Poznaniu tak wspaniałe miejsca, jak galeria Akumulatory, Wielka 19, AT, ON, które wychowały całe pokolenia artystów. Mam nadzieję, że dzisiaj na gruzach walącego się rynku sztuki, wielkich świątyń muzealnych, po tyranii superkuratorów i kolekcjonerów narodzi się artystyczne podziemie, które odwróci hierarchię tego, co w sztuce jest ważne.

Taki rodzaj bezinteresowności zauważyłem, czytając zamieszczoną na stronie magazynu „Szum” rozmowę z Martyną Miller i Katarzyną Wojtczak, inicjatorkami przestrzeni artystycznej DOMIE w Poznaniu. To pomysł, który odwołuje się nie tylko do potrzeby istnienia miejsc pokazywania sztuki młodych artystów. Tak wygląda właśnie opisywana przez Bendyka wyobraźnia w działaniu. To przestrzeń, która – jak sama nazwa wskazuje – ma być czymś w rodzaju domu, pracowni, miejsca wspólnego przebywania, pracowania, otwarta na różne rodzaje sztuki i eksperymenty nastawione na proces, a nie na efekt. To miejsce, które ma tworzyć i podtrzymywać relacje społeczne. Świetnie wpisuje się w sieć istniejących już na ulicy Święty Marcin takich miejsc, jak choćby przestrzeń Łazęga Poznański prowadzona przez Macieja Krajewskiego czy działające galerie tuż obok redakcji „Czasu Kultury” i galerii Skala. Odradzający się w Poznaniu od kilku lat ruch niezależnych galerii i miejsc sztuki prowadzonych przez artystów stanowi dowód tego, że bezinteresowność jest efektywną i konstruktywną strategią społeczną.

Brytyjski artysta Neil Cummings przywołuje kategorię szczodrości jako rodzaj sabotażu mechanizmów gospodarki rynkowej i strategii kumulowania kapitału. Szczodrość według Cummingsa jest uspołecznieniem miłości. Pisze on: „Daj. Daj raz jeszcze. Dawaj dalej. Nie przestawaj. Nie oczekuj niczego w zamian, nie kalkuluj. Nie kalkuluj zwrotów. Nie przeliczaj na pieniądze. Nie konkuruj. Nie przejmuj się, czy to jest zbyt wiele, czy zbyt mało. Daj ile możesz. Może nawet nieco więcej. Nie ustawaj. Daj. Daj raz jeszcze. Nie przerywaj. Tak właśnie wygląda szczodrość w dawaniu. Dziękuję, dziękuję bardzo. Otrzymać dar, jakikolwiek by był, z gracją, z podziękowaniami, bez potrzeby, bez lęku, bez poczucia posiadania długu czy zobowiązania. Tak objawia się szczodrość w przyjmowaniu”. Jest ona według niego nośnikiem przeraźliwej destrukcyjnej mocy, kreatywną intersubiektywną praktyką, która powołuje do istnienia i rozprowadza radykalne podmiotowości. A takich podmiotowości najbardziej nam dzisiaj potrzeba.


Avatar photo
Marek Wasilewski

Marek Wasilewski, artysta, kurator, autor tekstów o sztuce. W latach 2001-2017 redaktor naczelny Czasu Kultury. Od 2017 roku dyrektor Galerii Miejskiej Arsenał w Poznaniu. Jest autorem trzech książek. Publikował m. innymi w pismach: Art Monthly, Springerin, Res Publica Nova, Czas Kultury, piktogram.