Atlasy Nowych Topografii Galeria Centrala / Fotspot foto: Marek Zakrzewski

Rozmowa z Anką Gregorczyk z Galerii Centrala

Gościem Czytelni poznańskiego Art Weeka jest Anka Gregorczyk – artystka wizualna, promotorka kultury, właścicielka i kuratorka galerii fotografii Centrala.

Mateusz Bieczyński: Witaj, Aniu.

Anka Gregorczyk: Dzień dobry.

MB: Jestem przekonany, że nasi słuchacze znają Galerię Centrala, ale myślę, że warto opowiedzieć o historii tego miejsca. Jak doszło do jego założenia? Co odwiedzający Galerię po raz pierwszy powinni o niej wiedzieć?

AG: Galeria Centrala to jest artist-run space, taka przestrzeń skupiona wokół fotografii. Łączy w sobie zarówno funkcję ekspozycyjną, pracowni, czytelni, jak i miejsca spotkań dla twórców wizualnych. Założyłam ją z Łukaszem Szamałkiem i Stowarzyszeniem Fotspot w 2018 roku, a w marcu 2019 roku odbyła się pierwsza wystawa, więc w tym roku obchodziliśmy nasze czwarte urodziny. Osoby odwiedzające powinny wiedzieć, że jest to odpowiedź na potrzebę stworzenia miejsca dla fotografii narracyjnej, która opowiada o świecie z perspektywy artysty, a nie jedynie o samym artyście. Przede wszystkim interesuje nas krajobraz zmieniony przez człowieka i wpływ człowieka na otoczenie.

MB: Czy wydarzenia, które już odbyły się w Galerii Centrala, są gdzieś archiwizowane? Czy można zobaczyć je np. w internecie?

AG: Jest oczywiście strona internetowa centrala.art, gdzie pojawia się dokumentacja fotograficzna, choć często z dużym opóźnieniem. Na stronie w dziale News można znaleźć zapowiedź każdej wystawy, a bardziej bieżąca dokumentacja znajduje się na naszym Instagramie – również centrala.art – gdzie można też zobaczyć codzienne życie w galerii w trakcie wystaw i nie tylko.

MB: Czy program galerii jest kształtowany tylko przez Was, czy jest w założeniu formułą otwartą? Czy osoby, które chciałyby z Wami współpracować, mogą się do Was zgłosić z jakąś ofertą czy z zapytaniem?

AG: Ponieważ przede wszystkim jestem fotografką, a w drugiej kolejności animatorką życia kulturalnego, mam jakiś swój konkretny sposób patrzenia na fotografię. To, co dzieje się w Galerii, jest odzwierciedleniem tego, co mnie najbardziej w fotografii interesuje. Tak się składa, że Łukasz Szamałek i ja mamy wspólne spojrzenie na fotografię, a kierunek, o którym wspomniałam, jest nam najbliższy, jednak jesteśmy bardzo otwarci na ciekawe pytania, ciekawe tezy i odważnych autorów, którzy nie boją się opowiadać ze swojej perspektywy o świecie.

MB: Czy któreś z wydarzeń szczególnie zapisało się w Twojej pamięci jako sukces albo wyzwanie? Który z projektów jest Ci najbliższy, a który sprawił Ci najwięcej kłopotów? Czy mogłabyś uchylić rąbka tajemnicy o działalności animatora kultury na polu fotografii?

AG: Chyba największym wyzwaniem, choć pozytywnym, była dla mnie jedna z pierwszych wystaw, które gościłam, czyli „Upadek” Tomasza Lewandowskiego z maja 2019 roku. Wpisywała się w to, co chciałabym, żeby Galeria pokazywała. Autor w swoim projekcie skupiał się na przedstawieniu fotograficznego studium architektury obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, pozwalał dostrzec w nim okrutną w intencjach racjonalizację architektury, będącej jednym z największych osiągnięć modernizmu. To było właśnie najbardziej przewrotne w tym wydarzeniu, że podziwiamy architekturę, która służyła do zabijania. W ten sposób opowiadaliśmy o upadku ery modernizmu. Myślę, że ta wystawa najbardziej odzwierciedlała to, co chcieliśmy pokazywać jako miejsce fotograficzne, ale skupione też na architekturze i przestrzeni, którą człowiek wokół siebie tworzy, i na tym, co po sobie pozostawia. Inną wystawą, która też była dosyć dużym wyzwaniem, ale ciekawym, był dyplom Weroniki Perłowskiej „Złość piękności szkodzi”. Wystawa zrobiła furorę, projekt był szeroko pokazywany w Europie. To wielka przyjemność, bo już któryś z kolei dyplom, a jednocześnie debiut artystyczny jakiegoś projektu, odnosi dosyć duży sukces, a miał swoje początki w Galerii Centrala. Podobnie było z dyplomem Agnieszki Rayss „Do broni”, w tej chwili jest to projekt Kingi Wrony „85”, który również odnosi wielki sukces w Polsce i za granicą. Dla mnie jest to wielka przyjemność pokazywania tych autorek i autorów, którzy pokazują swój projekt po raz pierwszy, a z dobrą promocją – którą zapewniam – i bardzo bogatym, otwartym, ciekawym podejściem idzie on dalej w świat.

MB: Wspominałaś o wystawach, ale pobrzmiewa w Twojej narracji też duża wrażliwość na to, żeby to nie było tylko pokazywanie wystaw, ale także pewien program towarzyszący – edukacyjny, zorientowany społecznie. Jak wyglądają takie dodatkowe działania wokół projektów kulturalnych, które realizujecie?

AG: Kilka lat temu, jeszcze zanim powstała Galeria Centrala, realizowaliśmy z Fotspot program Tutor Fotspot – taki drobny program mentorski dla amatorów, którzy chcieli rozpocząć swoją pracę nad jakimś bardziej rozbudowanym projektem. Działaliśmy przez ponad pół roku, zakończyło się to ciekawą wystawą. Ten kierunek towarzyszenia osobom fotografującym realizuję już od 13 lat – swoje wszelkie działania animujące przestrzeń w Poznaniu w obrębie fotografii rozpoczęłam w 2010 roku, a Galeria jest ich podsumowaniem. Udało mi się stworzyć miejsce, w którym można się skupić tylko na fotografii, organizując różne wykłady, spotkania. Naszymi gośćmi są zarówno wykładowcy, m.in. z Uniwersytetu Artystycznego i Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, ale również artyści chcący zorganizować u nas premierę książki, projektu czy po prostu podzielić się swoją twórczością. Często tak układamy program, żeby konkretnym wystawom towarzyszyły tematyczne wykłady, w pewien sposób poszerzające spektrum postrzegania takiego projektu fotograficznego, ale też będące ciekawą okazją dla autorów, by skonfrontować prace z tym, jak ktoś inny postrzega rzeczywistość i chciałby podzielić się swoją refleksją.

MB: Czy Galeria jest też miejscem spotkań poza terminami wystaw?

AG: Galeria Centrala tak naprawdę jest otwarta wtedy, gdy ja jestem dostępna i mogę w tej przestrzeni nie tylko działać, ale i do niej zaprosić. Jest to również przestrzeń co-workingowa, w której fotografowie czy inni twórcy mogą w spokoju popracować. Udostępniamy ze swoich prywatnych zasobów ponad 450 książek i albumów fotograficznych, co też stanowi interesującą możliwość, z której można skorzystać. Do Centrali po prostu się przychodzi, by porozmawiać o fotografii przy kawie, czasami wyłącznie po to, by posłuchać tego, co inni mają do powiedzenia, albo podzielić się tym, co się robi. W trakcie wystaw działamy od środy do piątku od 15.00 do 19.00, a w soboty – jeśli znajdzie się chętny do pilnowania Galerii – od 12.00 do 16.00. Trzeba podkreślić, że nie jesteśmy instytucją, tylko miejscem prowadzonym przez twórców, artystów, więc panuje totalny self-service, każdy musi sobie zapewnić miejsce dla siebie i zająć się tym, co dla niego jest ważne, oczywiście okazując wsparcie i zainteresowanie chętnym, by nas odwiedzać.

MB: Tutaj dotykamy szerszej perspektywy – tych aspektów organizacyjnych, związanych z prowadzeniem przestrzeni zarządzanej przez artystów, która świadczy istotne, organiczne wartości na rzecz odbiorców. Wszystkie wystawy są nieodpłatne, można wejść do galerii z ulicy, zapoznać się z tą ofertą. Jakie wyzwania niesie ze sobą taki profil działalności? Jakiego typu problemy stanowią takie kontekstowe uwarunkowania, których na pierwszy rzut oka, kiedy wchodzi się do Galerii na gotową wystawę, nie widać?

AG: Może nie problemy, a wyzwania, bo problemy to coś, co nas pokonuje, a wyzwania mobilizują nas do działania. Wolę tak postrzegać nie tylko swoje życie, ale i działalność, którą uprawiam. Jest to oczywiście pewnego rodzaju działalność usługowa. Nie możemy bać się tego słowa – choć kulturalne i artystyczne, są to jednak usługi. Musimy zapewnić naszym odbiorcom dostępność, a więc miejsce i czas. Najlepiej, gdy odbywa się to w dobrych warunkach, bez konieczności odwiedzin sanepidu czy nadzoru budowlanego, jak to bywa w niektórych przypadkach w Poznaniu. Wyzwaniem było na pewno znalezienie odpowiedniego miejsca – zależało nam, by było dobre jakościowo, wyszukane. Odwiedziliśmy ponad 100 galerii, nie tylko w Polsce i Europie, ale również w Stanach Zjednoczonych, żeby znaleźć taki klimat, który będzie nam odpowiadał, żeby stworzyć miejsce, w którym się po prostu przebywa, w którym nie tylko patrzy się na ściany, ale chce się usiąść i porozmawiać. Stworzyliśmy taką małą architekturę w postaci mebli, zasłon uprzyjemniających to miejsce akustycznie. A organizacyjnie jest to o tyle wyzwanie, że lokal nie jest naszą prywatną własnością, działamy jako organizacja non profit i nie zarabiając, narażamy się ciągle na spore wydatki. To jest lokal miejski i to polityka miejska i lokalowa decydują o tym, czy działamy dobrze i skutecznie, czy musimy walczyć nie o to, żeby zrealizować program naszych marzeń, tylko żeby w ogóle móc w tym miejscu funkcjonować. To jest prywatne przedsięwzięcie, ale większość naszego programu realizujemy dzięki pracy organicznej, zespołu ludzi, którzy angażują tu swój prywatny czas i pasję. Nasza oferta skierowana jest głównie do mieszkańców Poznania oraz do sympatyków fotografii w Polsce i za granicą, więc mamy przeświadczenie, że tak naprawdę tworzymy kulturę dla Poznania. To Poznań powinien korzystać najbardziej z naszej obecności. Z jednej strony cieszymy się, że od lat jesteśmy wspierani przez miasto Poznań w postaci grantów i dotacji, które jednak nie zawsze pozwalają nam nie tylko realizować program, ale czasami zrobić coś ciekawego, bo koszty prowadzenia takiego lokalu są bardzo wysokie. Z perspektywy osoby, która dużo chodzi po mieście i widzi tysiące opuszczonych lokali i nieudolną politykę lokalową w mieście, uważam, że to wstyd, że takim miejscom jak nasze podnosi się w nieskończoność czynsz, zasłaniając się chociażby ogólnopolskimi czy światowymi podwyżkami, a wiele innych lokali straszy pustelnią pomysłów, jak można by je wykorzystać. Borykamy się z czynszem, z wysokością dotacji, które nie wystarczają na nasz program, co coraz częściej nas zniechęca, by zrobić coś na takim poziomie, na jakim nam najbardziej zależy.

MB: Czy myślisz, że brak wsparcia programowego, przewidującego relację kosztów do nakładów pracy, potencjalnie przenosi inicjatywy, które mogłyby być nieodpłatne, do sfery usług płatnych? Czy ta tendencja pojawiła się w Waszym sposobie myślenia, czy może sprzeciwiacie się temu i chcielibyście jednak pozostać dalecy od tego elementu zarabiania?

AG: Pieniądze nie rosną na drzewach i czasami trzeba się bardzo pochylić, żeby po nie sięgnąć. Niekiedy wymaga to trudnych kompromisów i niełatwych decyzji. Myślę, że wielu ludzi jest w sytuacji, w której muszą rozważać, czy ambicja jest tym, co pozwala nam tak naprawdę tworzyć i zapewniać sobie najlepszą wersję siebie. Z jednej strony chcemy, a chcieć to móc, ale w realiach dzisiejszego świata to czasami za mało. Trzeba umieć znaleźć konsensus z samym sobą i czasami poszukać takiego rozwiązania, które pozwoli nam iść do przodu. Nie wiem, w jaką stronę to wszystko pójdzie. Na pewno sztuka lubi biznes, biznes też lubi sztukę, więc myślę, że tu trzeba szukać rozwiązania. Największą chorobą, która toczy świat kultury i sztuki, jest grantoza i byłoby dobrze się od niej trochę uniezależnić. Musimy po prostu zmienić kierunek myślenia o tym, w jaki sposób uzależniać swoją aktywność od współczesnych realiów. Myślę, że ten rok będzie bardzo trudny i dla Galerii Centrala, i dla mnie osobiście jako autorki czy osoby, która bardzo chce robić dobre rzeczy. Powinniśmy zmienić podejście, skomercjalizować się. Jeżeli wszędzie wstęp jest darmowy, to z czego taka Galeria ma się utrzymywać? Tylko z datków, jak w pewnej znanej nam powszechnie w tym kraju instytucji, i tyle. Można by wprowadzić np. opłaty za patrzenie na obraz czy fotografie. Miałam już przypadek osoby uzależnionej od jednej fotografii, która przed każdym procesem w sądzie przychodziła oglądać jedno ze zdjęć mojego autorstwa. Gdy zaproponowałam zakup, to się oburzył, wyszedł i nigdy nie wrócił. I z takim podejściem trudno będzie wygrać. Musimy systemowo pomyśleć, że to nie są miejsca tylko dla przyjemności, więc trzeba znaleźć kompromis i pogodzić się z tym, że może nie zawsze wszystko będzie wyglądać tak, jakbyśmy chcieli, ale to są wyzwania, które trzeba podejmować i starać się osiągnąć jakiś sukces.

MB: To są trudne dylematy pracy w kulturze, zwłaszcza w relacji wobec różnych kryzysów. Niedawno – mam nadzieję, że już ostatecznie – udało nam się zażegnać jeden w postaci pandemii, która ograniczała warunki dostępu do wydarzeń kulturalnych i zmuszała nas do tzw. przymusowego zamknięcia, względnie dystansu wobec drugiego odbiorcy, a przecież ten relacyjny charakter sztuki jest jej najważniejszą wartością dodaną oprócz samej wartości twórczej, artystycznej, estetycznej czy refleksyjnej. W ślad za tym kryzysem pandemicznym podążyły następne, czyli wojna i spowodowana nią recesja. Czy te dylematy, o których mówiłaś, nabierają nowych znaczeń w kontekście tych kryzysów? Czy one czegoś nas uczą? Zapytam też o tę pozytywną część, bo że wpływają na nas deprymująco, to wydaje się dość oczywiste. Czy jest jeszcze jakiś komponent pozytywny, który nadaje inny wymiar działaniom na polu kultury?

AG: Pandemia z jednej strony zmusiła nas, ale z drugiej dała szansę, by pomyśleć inaczej o tym, co robimy, by bardziej się otworzyć i udostępnić efekty naszej pracy szerszej publiczności. To było trudne, bo na początku straciliśmy odbiorców i musieliśmy bardzo się natrudzić, żeby w tym trudnym czasie nie tylko pozyskać nową publiczność, ale też utrzymać zainteresowanie tych, którzy nas stale odwiedzali. Trwało to dość długo, więc można było się zniechęcić i to porzucić, ale my tego nie zrobiliśmy. Staraliśmy się dostosowywać do zachodzących zmian. W zeszłym roku, gdy zaczęła się wojna, zanim ktoś jeszcze o tym pomyślał, rozpoczęłam akcję robienia zdjęć do dokumentów dla osób w sytuacji uchodźczej. Na prawie trzy miesiące Galeria zamieniła się w studio fotograficzne, sfotografowałam ponad 350 osób. W całym procesie towarzyszyło Galerii Centrala kilku studentów z Wydziału Fotografii Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Myślę, że to też była świetna okazja, by zobaczyć, jak trudności można przekuć w coś pozytywnego, więc obecna sytuacja gospodarcza jest po prostu kolejnym wyzwaniem, zachęca do tego, by znaleźć konkretne rozwiązania i iść do przodu. Możemy się poddać, można zrezygnować, podejrzewam, że wiele osób musi dokonać czasami tak trudnego wyboru. Ja nie ukrywam, że jestem w tej komfortowej sytuacji, że nie muszę aż tak bardzo walczyć o każdy grosz, ale tak jest teraz, w tym momencie, nie wiem, co będzie za pięć minut. Trzeba więc znaleźć plan B, C, D, i być gotowym.

MB: Dobrze, że być może nie będzie trzeba ich szukać, i tego Ci życzę. Ta waleczna postawa świadczy też pewnie o tym, że planujecie kolejne działania, które przed nami. Czy mogłabyś zdradzić, co będzie działo się w najbliższym czasie w Galerii Centrala i na co moglibyśmy zaprosić słuchaczy tej audycji?

AG: W marcu i kwietniu planujemy wystawę „Obsesje relacji” autorstwa czterech poznańskich fotografek, będącą podsumowaniem rocznych spotkań, które nazwaliśmy „sabaty fotograficzne”. Spotykałyśmy się we wtorkowe wieczory i debatowałyśmy o fotografii, ale też o naszym stosunku do niej, i o tym, jak ona wpływa na nasze życie i twórczość. Później będziemy gościć dwie wystawy: jedną komiksową, w ramach Festiwalu Twórczości Komiksowej w Poznaniu, oraz chińskiego artysty Klausa Welpa. W maju i czerwcu planujemy wystawę „Not Surrendering” Mariusza Śmiejka, która powstanie przy współpracy z galerią w Belfaście oraz Between Pictures Project. W ramach tej wystawy odbędzie się również premiera książki fotograficznej poświęconej środowisku i życiu codziennemu lojalistów oraz członków brytyjskich nielegalnych grup paramilitarnych w postkonfliktowej Irlandii Północnej. Będzie to mocny temat, bardzo skupiony też na przestrzeni podzielonej murem – tym mentalnym i tym fizycznym. Na przełomie września i października planujemy wystawę gościnną Michała Łuczaka „Prace leśne”, którą połączymy ze spotkaniem poruszającym problematykę relacji człowieka z naturą i wycinki drzew, których mamy teraz w Polsce bardzo dużo. Myślę, że to również będzie bardzo ciekawe wydarzenie, tak jak i kilka wykładów jesienią, ale o tym później na centrala.art.

MB: Zapraszamy serdecznie wszystkich zainteresowanych, jak również w tej chwili niezainteresowanych, do odwiedzenia strony internetowej Galerii Centrala, i oczywiście samej galerii. Mogę zapewnić, że na miejscu można odnaleźć wysoki poziom kultury. Zapraszam Państwa serdecznie.


Festiwal Poznań Art Week 2023 „Lokalnie” został sfinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Narodowego Centrum Kultury „Interwencje 2023” oraz ze środków Urzędu Miasta Poznania.

edycja 2023podcast

Avatar photo
Mateusz M. Bieczyński

Prawnik, historyk sztuki, kurator wystaw, krytyk artystyczny, autor publikacji, biegły sądowy z zakresu prawa autorskiego i sztuk wizualnych. Autor opracowań monograficznych na temat prawnych uwarunkowań życia artystycznego. Kurator wystaw oraz redaktor katalogów artystycznych w Polsce i za granicą. Publikował na łamach wielu czasopism artystycznych, m.in. Arteon, Art & Business, Format, Kwartalnik Fotografia, Obieg.pl. Łącznie opublikował ponad 100 artykułów i wywiadów.