Rozmowa z Agatą Wawrowską i Sebastianem Kańczurzewskim

Gośćmi Czytelni poznańskiego Art Weeka są Agata Wawrowska i Sebastian Kańczurzewski, kuratorka i kurator wystawy „Zwierzę przede mną” w poznańskim Muzeum Narodowym.

Mateusz Bieczyński (MB): Dzień dobry.

Agata Wawrowska (AW): Dzień dobry.

Sebastian Kańczurzewski (SK): Dzień dobry.

MB: Otwarcie wystawy już za chwilę, przygotowania pełną parą, tymczasem warto wspomnieć, że wystawa miała swój początek w dość niestandardowym pomyśle. Powiedzcie o nim więcej. Na czym polegał?

AW: Na początku trzeba wspomnieć dwie osoby, dzięki którym ten pomysł się narodził, czyli dyrektora naszego Instytutu, Instytutu Historii Sztuki, profesora Piotra Kordobę i kierowniczkę Działu Edukacji Muzeum Narodowego w Poznaniu, panią Katarzynę Grabowską. To dzięki nim współpraca między Muzeum i Instytutem w ogóle zaistniała.

MB: Na czym polega ta formuła?

AW: Polega ona na tym, że studenci 2 stopnia studiów historii sztuki przygotowują wystawę w Muzeum Narodowym w Poznaniu w ramach zajęć z wstawiennictwa i kuratorstwa.

MB: I od czego się zaczęło wasze zderzanie z materią bycia kuratorkami i kuratorami?

AW: Zaczęło się od zapisania na zajęcia był limit na 10 osób. Ostatecznie zostało 9 osób, które faktycznie chciało się zająć tym projektem. Można by nawet powiedzieć, 9 osób, które chciały podjąć to wyzwanie, bo to jednak wyzwanie zrobić wystawę w niecały rok, a dodatku w Muzeum Narodowym. Poważne wyzwanie i poważna instytucja. Wystawa tworzyła się małymi krokami. Temat „zwierzęta” został nam zaproponowany przez właśnie wspomnianego profesora Kordoba wraz z panią Grabowską, ale także naszych prowadzących, czyli profesorów Pawła Leszkowicza i Filipa Lipińskiego. Ci ostatni już w czasie wakacji, a więc jeszcze przed formalnym ogłoszeniem programu zajęć poinformowali nas o takiej możliwości. Przemierzali magazyny muzeum, wybierając jakiś temat, który byłby interesujący i który byłby możliwy do zrealizowania. Tak padło na zwierzęta.

MB: Przyznaję, że ta formuła dająca możliwość wglądu w zakamarki Muzeum Narodowego i przynajmniej częściowego przyjrzenia się kolekcji napawałoby mnie dużym entuzjazmem, zważywszy, że kiedyś byłem w waszej roli studiując historię sztuki. Opowiedzcie, jak to się rozgrywało i jak widzicie dzisiaj Muzeum Narodowe, jako instytucję, na którą mogliście spojrzeć niejako od drugiej strony?

AW: Na pewno jesteśmy napełnieni entuzjazmem. To było w ogóle bardzo ciekawe doświadczenie, bo nie tylko byliśmy mieliśmy możliwość zobaczenia magazynów, ale też zostaliśmy przeprowadzeni przez wszystkie działy muzeum, które są odpowiedzialne za przygotowywanie wystaw.

SK: Tak, rzeczywiście były to wszystkie najważniejsze działy. Wśród nich mogliśmy także zobaczyć magazyny. To było bardzo ciekawe. Na początku musieliśmy poznać wszystkie obiekty, czyli przejrzeć wszystkie prace malarskie i rzeźbiarskie. Jeden z obrazów, który ostatecznie także znalazł się na wystawie został wypożyczony na czas naszego pierwszego oglądania z magazynów i początkowo nie był dostępny. Wrócił do Poznania dopiero niedawno i zdążył trafić na naszą wystawę – to był obraz Józefa Mehoffera. Ale wracając do pytania, na początku skupiliśmy się na eksplorowaniu samych obiektów, przyglądaliśmy się im i sprawdzaliśmy ich stan. Następnie rozmawialiśmy z konserwatorami, czy zdążą naprawić i przygotować dany obiekt, czy podejmą wyzwanie, aby zrobić to w tak krótkim czasie. Warto zaznaczyć, że Muzeum Narodowe nie posiada jednego magazynu. Istnieją oddzielne magazyny dla galerii sztuki, takich jak galeria malarstwa, galeria rzeźby, galeria plakatu, a także oddzielna przestrzeń w Zamku Królewskim w Poznaniu, która była przeznaczona dla Muzeum Sztuk Użytkowych. Tam mogliśmy zobaczyć obiekty związane z rzemiosłem artystycznym oraz codziennym użytkiem, które również pojawią się na wystawie.

MB: Jak przebiegał sam proces ustalenia, które dzieła na tą wystawę trafią? Mówicie, że zespół kuratorski jest większy, więc zakładam, że wybór prac wymagał „wymediowania”, czyli znalezienia kompromisu. Jak odbywało się znajdowanie wspólnej drogi?

AW: Selekcja rozpoczynała się w momencie, gdy oglądaliśmy daną pracę po raz pierwszy. Wówczas właśnie podejmowaliśmy decyzję o wstępnym zakwalifikowaniu lub odrzuceniu obiektów. Wtedy także grupowaliśmy obiekty myśląc o możliwych sekcjach tematycznych. Wybrany zbiór chcieliśmy jakoś podzielić. Pracowaliśmy wówczas w Muzeum poza ramami naszych uniwersyteckich zajęć. Równolegle odbywały się zajęcia seminaryjne, na których powstawała cała koncepcja kuratorska i scenariusz wystawy. Odbywało się to w wyniku długich rozmów, a czasem nawet kłótni. Współpracowaliśmy z profesorami, ale też sami spotykaliśmy się niezależnie od terminów administracyjnych. Wynikało to przede wszystkim z ograniczeń czasowych, które wymuszały na nas niejednokrotnie podejmowania trudnych decyzji. Wymagały ustalenia, co wybierzemy na wystawę, czego się brzydko mówiąc, pozbędziemy, co będzie pasować do koncepcji wystawy, a co niestety nie będziemy mogli pokazać – z różnych przyczyn. 

MB: Czy wybór prac poprzedził przygotowanie ostatecznej koncepcji kuratorskiej? Czy było odwrotnie? A może były to procesy równoległe?

SK: Były to procesy równoległe. Musiały takimi być zarówno ze względu na formułę zajęć – zajęcia w Muzeum wypadały wymiennie ze spotkaniami na uczelni. Na tych drugich, na przykład z profesorem Lipińskim czytaliśmy różnego rodzaju teksty post humanistyczne, zoocentryczne…

AW: I parę innych trudnych słów.

MB: Jak zatem można byłoby zapowiedzieć wystawę „Zwierzę przede mną”? Nie musimy oczywiście ujawniać na tym etapie wszystkich tajemnic, zanim jeszcze nasza Publiczność na tą wystawę trafi, ale możemy ją czymś zachęcić.

SK: Zachęcamy bardzo do odwiedzenia wystawy pod tytułem „Zwierzę przede mną”. Warto nadmienić, że sam tytuł wystawy wziął się z czytanego przez nas tekstu. Zainspirowaliśmy się cytatem z Jacquesa Derridy z artykułu pod tytułem „Zwierzę, którym jestem”, w którym ten francuski filozof proponuje odejść od antropocentryzmu, to znaczy perspektywy, która umieszcza człowieka w centrum, a zwraca się ku zwierzęciu, którym w sumie człowiek także jest.

MB: Chociaż nie chce się do tego przyznać…

SK: Wydaje mi się, że takim głównym, zachęcającym elementem jest to, że wszystkie nasze prace pochodzą z magazynów muzeum. Część z nich była w przeszłości prezentowana na wystawach czasowych, ale niektóre nie były nigdy wcześniej pokazywane publiczności. W niektórych przypadkach przeleżały nawet w magazynach od momentu ich nabycia przez Muzeum. Dla tych obiektów jest to pierwsza, a zarazem może nawet jedyna okazja, aby ktoś je zobaczył. Ciekawe jest również to, że wystawa nie będzie miała tradycyjnego, chronologicznego porządku, z jakim z reguły spotykamy się w muzeum na wystawach stałych. Jest to raczej wystawa problemowa, na której obok siebie pokazujemy prace z XX wieku i na przykład z XVII wieku.

MB: To rzeczywiście interesujące i zachęcające elementy realizowanego przez Was projektu. Ja już jestem już zachęcony, aby ją zobaczyć. Powiedzcie jednak jeszcze, co dokładnie będzie można na tej wystawie zobaczyć? Nie chodzi mi też o pełen przegląd dzieł, ale o kilka nazwisk albo krótką charakterystykę wybranych na wystawę obiektów.

SK: W większości wybraliśmy na wystawę prace malarskie. Będą tam także rzeźby, w większości niewielkich rozmiarów, choć jest też jedna rzeźba całkiem spora. Wśród eksponatów będzie instalacja Grzegorza Klamana, która bardzo nas urzekła. Pochodzi ona z 1993 roku i wchodzi w skład cyklu „Monumenty”. Będzie miała bardzo ciekawą oprawę stworzoną przez aranżera, pana Wojciecha Luchowskiego.

AW: Rzeczywiście, w przeważającej mierze będzie można zobaczyć malarstwo, które jest uzupełnione też o obiekty rzemiosła artystycznego stanowiące ich dopełnienie. Mamy też tak jak Sebastian powiedział, kilka rzeźb, jedną instalację multimedialną i plakat. 

SK: Jeśli chodzi o nazwiska to warto wspomnieć, że wybrana przez nas jako jeden z pierwszych obiektów, rzeźba, która nas urzekła, została wykonana przez poznańską, nieco zapomnianą artystkę, Marię Chudobę Wiśniewską. Rzeźba powstała około lat 60. Nie jest datowana. Wykonana jest z drewna i zatytułowana „Ptak”. Swoją formą – gładką i bardzo zredukowaną formą – przypomina strukturę jaja. Przypomina jajo, które jednak z czasem pękło. To pęknięcie stało się dla nas symboliczne. Zrozumieliśmy jego sens jako metaforę możliwości pojawienia się nowych znaczeń dzieł, które zostały częściowo zapomniane. Wydobywamy je z tej nieco marginalnej pozycji. Na wystawie zestawione zostały prace powstałe od połowy XVII wieku do początków XXI wieku. Cieszy nas, że możemy je pokazać w tej formie i że dział konserwatorski na to pozwolił.

Ważnym aspektem warstwy narracyjnej jest również przesuwanie tematu zwierząt z pozycji marginalnej, którą do tej pory zajmowały, do centrum.

Na wystawie pojawią się także większe nazwiska, takie jak Andy Warhol, którego plakat pokażemy. Pojawi się także plakat Kenya Hary, projektanta, który po sąsiedzku, w głównej Sali Muzeum Narodowego ma swoją indywidualną wystawę.

MB: Wasza wystawa to z całą pewnością wydarzenie godne polecenia, przede wszystkim ze względu na swój parametr nieszablonowości, który wyraża się zarówno w podejmowanej przez nią tematyce, jak również w doborze prac, czyli przesuwaniu ich z jednego obszaru w drugi – umożliwianiu obejrzenia dzieł, które na co dzień niekoniecznie można zobaczyć. Jest to z całą pewnością jej duża wartość dodana. A skoro mamy taki pakiet zachęt, to pozostaje nam zaprosić widzów. Powiedzcie, kiedy jest otwarcie? Jak można się na wystawę dostać? Czy będzie jakiś program towarzyszący i czy będą oprowadzania kuratorskie?

SK: Tak. Serdecznie zapraszamy na wystawę, która będzie czynna od 28 maja, jednakże sam wernisaż odbędzie się dzień wcześniej, to znaczy 27 maja o godzinie 18. Przedpremierowe oprowadzania odbyły się już 20 maja podczas Nocy Muzeów.

MB: Zapraszamy Państwa zatem bardzo serdecznie na wystawę „Zwierzę przede mną”. Dziękuję także moim rozmówcom za te wszystkie zachęty, a przede wszystkim za świetny projekt, który wydaje się być spełnieniem marzeń każdego przyszłego adepta studiów z zakresu historii sztuki.

SK: Dziękuję bardzo

AW: Dziękuję bardzo.


Festiwal Poznań Art Week 2023 „Lokalnie” został sfinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Narodowego Centrum Kultury „Interwencje 2023” oraz ze środków Urzędu Miasta Poznania.

edycja 2023podcast

Avatar photo
Mateusz M. Bieczyński

Prawnik, historyk sztuki, kurator wystaw, krytyk artystyczny, autor publikacji, biegły sądowy z zakresu prawa autorskiego i sztuk wizualnych. Autor opracowań monograficznych na temat prawnych uwarunkowań życia artystycznego. Kurator wystaw oraz redaktor katalogów artystycznych w Polsce i za granicą. Publikował na łamach wielu czasopism artystycznych, m.in. Arteon, Art & Business, Format, Kwartalnik Fotografia, Obieg.pl. Łącznie opublikował ponad 100 artykułów i wywiadów.